szczegoly gry pc super meat boy forever

Co prawda od momentu zapowiedzi Super Meat Boy Forever do premiery gry, jaka stanowiła znaczenie 23 grudnia bieżącego roku, nie minęła cała wieczność, ale kontynuacja hitu z 2010 roku powstawała tak długo (lecz nie tyle, co będący ostatnio na ustach wszystkich Cyberpunk 2077). Autorzy recenzowanej prac ze studia Team Meat nie poszli ale po dróg najmniejszego oporu, bo Super Meat Boy Forever jest pięknie bardzo dobrze niż pakietem nowych map. Czyli toż dobro? Ciężko jednoznacznie zdać na to proszenie w dwóch słowach, ale spróbuję: to zależy!

Na wczesny rzut oka Super Meat Boy Forever jest bezpośrednio tą jedną grą, co jego poprzednik, bowiem ponownie jesteśmy do robienia z platformówką cechującą się wysokim stopniem sztuki oraz dwuwymiarową oprawą graficzną. Wystarczy jednak przejść fragment pierwszego rzutu, aby zauważyć diametralną różnicę względem pierwowzoru. Nie dbamy Meat Boya bezpośrednio, gdyż Team Meat stworzyło grę typu auto-runner. Znaczy to, że nasz bohater zaczyna się automatycznie, a my musimy odpowiadać na to, co dzieje się na monitorze w stosownych czasach.

Super Meat Boy Forever to brzmi, w jakiej prowadzimy tylko dwoma przyciskami. Sam spośród nich pozwoli nam na skakanie i osiąganie szarży, a drugim kucamy lub atakujemy napotkanych przeciwników. Zabawa składa się a właśnie na ostatnim tymże, co dekadę temu, a to pokonywaniu rozmaitych przeszkód, unikaniu pułapek oraz eliminowaniu wrogów. Standardowo poza szeregowymi niemilcami na naszej możliwości zostaną i duzi bossowie.

Brak możliwości zmiany kierunku biegu z przodzie jest tak irytujący. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że w Piękna Meat Boy Forever zginiemy nawet, gdy po prostu odbijemy się od ściany również dochodzimy do wewnętrznej strony ekranu bez związku z wszelką przeszkodą. Z czasem zawsze można się do ostatniego przyzwyczaić, bo pomimo wspomnianych mankamentów, Team Meat przygotowało grę typu „easy to learn, hard to master”. Jak pracować? Reakcja na ostatnie zagadnienie znamy po kilkudziesięciu sekundach rozgrywki, tylko z okresem spędza ona wzbogacona o inne ciekawe dodatki. Tylko kiedy poznać wszystkie poziomy… Cóż, wówczas nie lada sztuka, bo muzyka nie wydaje się lepsza od pierwowzoru. Przynajmniej na pewno stanowi mocno przystępna. pobierzpc.pl/ride-4-download-pelna-wersja/

Wspomniałem teraz o sterowaniu za pomocą dwóch przycisków także o aktualnym, że Meat Boy tym razem zajmuje się automatycznie. W pierwszej edycji cyklu śmierć oznaczała konieczność powtarzania całego poziomu z jednego początku. Tutaj natomiast zaimplementowano system punktów kontrolnych (nie ma ekranów ładowania, po zgonie natychmiast wracamy do niedawnego checkpointu), a w razie pomyłki musimy przejść niewielką część danej lokacji, co wielu graczy skutecznie zachęci do spróbowania swoich sił. Powinien przecież pamiętać, że Super Meat Boy Forever zawsze wymaga zarówno małpiej zręczności, kiedy i doskonałej cierpliwości.

Super Meat Boy Forever to nieco taki taniec wokół sieci i wrogów. Odpowiednie wyczucie czasu stanowi środek do sukcesu. Trzeba idealnie się zgrać z otoczeniem, żeby przejść dalej. Początkowo, rzecz jasna, każda porażka ogromnie frustruje, ale pokonanie danego fragmentu sprawia, że odczuwamy nie tylko ulgę, a również całą satysfakcję. Dotyczy toż ze świetnie wyważonego poziomu trudności. Cały okres czuć, że wyzwanie jest w naszym zasięgu.

To, że Super Meat Boy Forever zawiera punkty kontrolne zrobione jest obecnością systemu odpowiadającego za losowe generowanie poziomów. Otóż każdy etap wynika z niemało dużych klocków wiązanych ze sobą w samą całość. Stąd te oddzielone są one od siebie wspomnianymi już checkpointami. Toż z kolei sprawia, że inne dzieło studia Team Meat posiada dużo większe replayability. Poza granicą przejścia wszystkich stanów w przeciwnych formach możemy także wypełniać rozmaite wyzwania opracowane przez twórców. Dacie radę zebrać bonusowe tematy i wbić najwyższą popularność we każdych levelach? Niektórym do szczęścia wystarczy odpalenie napisów końcowych.

Na potrzeby Super Meat Boy Forever opracowano nieskomplikowaną, lecz angażującą historię. Dowiadujemy się, że tytułowy bohater oraz Bandage Girl są dziecko. Nugget, a wtedy córka wspomnianej pary, zostaje jednak porwana przez znanego z centralnej grup Doktora Fectusa, a naszym bohaterom nie jest nic innego, jak zacząć do boju i ochronić naszą pociechę. Fabułę poznajemy oglądając przerywniki filmowe. Niektóre z nich dają kolejne fragmenty opowieści, ale nietrudno zauważyć, że strona z nich stanęła ale po to, aby wyśmiać inne produkcje. Luźny humor jest tu obecny mało na dowolnym kroku, co należy oczywiście odpowiedzieć na atut.

Jeśli ktokolwiek polegał na to, że Super Meat Boy Forever zaoferuje diametralnie inny styl graficzny, to cóż – nie posiadamy silnych relacje. Pod względem oprawy wizualnej recenzowana gra do bólu przypomina Super Meat Boya z 2010 roku plus stanowi toż zupełnie zrozumiałe, przecież jesteśmy do czynienia z czymś w stylu pełnoprawnej kontynuacji. Na uwagę zasługuje również klimatyczna, choć nierzucająca się nikomu ścieżka dźwiękowa, która doskonale wpasowuje się z aktualnym, co teraz widzimy na ekranie.

Na bok niezwykle praktyczna wiadomość. Super Meat Boy Forever w opcji na Switcha (testowałem grę tak na tej podstawie) owszem, kupi na imprezę przy wykorzystaniu joy-conów, jednakże nie podają one aż takiej precyzji, jak Pro Controller. Bez niego znacznie nie dochodzić do zabawy, gdyż będziecie się niepotrzebnie irytować. Domyślne kontrolery są idealne do kilka skomplikowanych tytułów. Super Meat Boy Forever do nich nie należy, choć pozornie potrafiło się wydawać, że no właśnie jest.

Super Meat Boy Forever to droga produkcja, czasami wręcz fenomenalna, o ile zaakceptujemy fakt, że mechanika rozgrywki znacząco różni się z tej, jaką znamy z centralnej grupie serii. Wprowadzenie systemu automatycznego obracania się, dodanie losowo generowanych stanów i zaimplementowanie punktów kontrolnych nie sprawiło jednak, że całość ma się sama. Wręcz przeciwnie: aby sprostać wyzwaniu, należy – gdy szybko wcześniej napisałem – okazać się nie lada zręcznością oraz cierpliwością. Jeżeli jesteście skłonni na nowego Super Meat Boya, on istnieje skłonny na was. Przynajmniej na PC oraz Switchu, bo wersje na Xbox One, PlayStation 4 oraz smartfony i tablety zadebiutują dopiero w dalekim roku.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Super Meat Boy Forever

Minimalne: Intel Core i3 4 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780 / 4 GB Radeon R9 380 lub lepsza 6 GB HDD Windows 7 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7 16 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon RX 480 lub lepsza 6 GB HDD Windows 10

czego jeszcze nie wiesz o chronos before the ashes

Chronos: Before the Ashes jest trzecioosobową przygodówką walk z tematami RPG od studia Gunfire Games, a zatem ekipy, która obejmuje na prywatnym koncie zrecenzowane przeze mnie jakiś termin temu Remnant: From the Ashes. To, że obie gry zostały zrobione przez ostatnią jedną grupę również potrafią bardzo podobne tytuły nie jest działaniem przypadku. Chronos: Before the Ashes to bowiem prequel Remnant: From the Ashes, co ważna odczuć głównie pod koniec niezbyt długiej kampanii fabularnej. Nazywa to, że znajomość poprzednika, który w zasadzie wyraża się następcą recenzowanego tytułu, nie jest wymaga do poznania historii opisanej w Chronos: Before the Ashes.

Poza tymże warto podkreślić, iż w Remnant: From the Ashes broń biała była jedynie dodatek, ponieważ w trakcie zabawy korzystaliśmy z szerokich karabinów również właśnie dobrze, natomiast Chronos: Before the Ashes to wykorzystuje, w której będziecie machać chociażby mieczem, a tarcza ochroni was przed przeciwnikami. Tyle słowem wstępu. Przejdźmy do konkretów.

Nie osiągając za w szczegóły fabularne, warto zaznaczyć, że głównym celem podróży naszego bohatera w Chronos: Before the Ashes jest pokonanie smoka. Jeśli dziwicie się po co również dlaczego, to odpowiedzi na owe badania otrzymacie także w pierwszych scenach kampanii, kiedy i nieco później. Trzeba jednak przyznać, że przeszłość nie jest najsilniejszym punktem programu a potrafiła być znacznie lepsza, tylko z nowej strony czy ktoś mieszał się, że Chronos: Before the Ashes zaoferuje opowieść, któa zapadnie nam w świadomość? Nie wypada mi się.

Zaraz po przejęciu opiece nad kondycją oraz działaniu kilku ważnych akcji uznałem, że Chronos: Before the Ashes to trochę w charakterze Soulsów dla biedaków. Stawia nie porwała mnie ani oszałamiającą grafiką, ani zaawansowanymi animacjami postaci, nie wspominając teraz o efektownym systemie walki. Szybko to jednak odszczekałem, bo kilkanaście minut później naprawdę zacząłem czerpać zabawa z gry. Wynikało to z niewielu powodów.

Chronos: Before the Ashes przekonał mnie do siebie przede wszystkim dobrze przemyślaną konstrukcją kampanii. Eksplorowanie niezbyt możnych w handle, ale klimatycznych lokacji sprawiało frajdę do samego końca dlatego, że sprawcy nie pokusili się o stworzenie ubogiego klona Soulsów, lecz dodali sporo od siebie. Jeśli cenicie nie tylko różnorodne starcia z przeciwnikami, ale chcecie do bieżącego rozwiązywanie nieskomplikowanych zagadek logicznych, to Chronos: Before the Ashes na pewno wam się spodoba. Zwłaszcza, że łamigłówki zwyczajnie nie należą do wymagających, choć odnalazłyśmy się i takie, przy jakich potrzebował nieco dużo wysilić szare komórki.

W dużo miejscach nie widać, że twórcy Chronos: Before the Ashes dysponowali niewielkim budżetem, jednak mimo wszystko spożytkowali dostępne fundusze należycie. Odnoszę wrażenie, że zabrakło chociażby pieniędzy na to, aby zaprojektować bardziej rozbudowany system rozwoju postaci. W takiej formie zdecydowano się na zaimplementowanie naprawdę ciekawej mechaniki. Każda śmierć naszego wojownika sprawia, że zatrzymuje się on o rok starszy (grę rozpoczynamy uważając na karku 18 lat), a od dwudziestego do osiemdziesiątego roku bycia, co dziesięć lat, otrzymujemy możliwość wyboru jednej z niewielu innych umiejętności zwiększających zadawane obrażenia, idących na otrzymanie ogromniejszej wartości ciosów, itp. Prawda, że fajnie?

Ba! Wtedy nie koniec, bo Chronos: Before the Ashes postarza głównego bohatera także wizualnie. Grę kończyłem mając niespełna czterdziestkę i czekał inaczej niż na samym początku. Moja sytuację nie była szybko aż tak szybka, niemniej wciąż radziła sobie w grze wręcz. Starszemu człowiekowi urosła również broda, której początkujący wojownik nie posiadał. Zamieniły się także rysy twarzy protagonisty, któremu – co dobre – z okresem zaczną także siwieć włosy.

To słowo pojawiało się w mojej głowie wielokrotnie podczas obcowania z Chronos: Before the Ashes. Wykorzystuje nie jest długa, bo jej zrealizowanie zajmuje od sześciu do ośmiu godzin. Początkowo sprzedaje się, że eksplorujemy złożone labirynty budujące się z wielu ścieżek, ale tak właściwie to zaledwie iluzja, natomiast nie brakuje tu typowego dla Soulsów odblokowywania skrótw. Gra tym dojazd do innych obszarów jest zatrzymany w bardzo przemyślany sposób. Chcąc kupić możliwość zwiedzania kolejnych lokacji musimy uporać się ze wspomnianymi już zagadkami. Większość spośród nich chce po prostu znalezienia dobrego materiału również wstawienia go we dobrym miejscu (brakujący kryształ w oczodole rzeźby albo też fragment widoku na płótnie). Do ostatniego dochodzi nieskomplikowany crafting, dzięki jakiemu wymagając zejść piętro niżej musimy najpierw posiadać linę oraz hak oraz związać te dwie prace ze sobą, aby uzyskać – uwaga! – linę z hakiem.

Daje nie oferuje także zbyt wielu elementów wyposażenia, i te, jakie znajdziemy, możemy rozwijać w małym stopniu. Chronos: Before the Ashes zaoferowało mi możliwość sprawdzenia miecza, topora, siekiery oraz włóczni, przy czym zdecydowałem się na używanie z głównych dwóch wyżej wymienionych rodzajów broni. W ekwipunku nie zabrakło oczywiście tarczy zezwalającej na blokowanie ciosów wrogów. Jeśli już mowa o przeciwnikach, to łatwo zauważyć, że autorzy przygotowali kilka wzorów oraz skutecznie nimi żonglowali, byśmy nie odczuli monotonii. Złego słowa nie można napisać o walkach z starymi, które nie były może jakoś szczególnie widowiskowe, ale pokonywanie „szefów” dawało dużą satysfakcję.

No dobrze, ale skąd te porównania do Soulsów? Widok z części trzeciej osoby? Jest. Blokowanie kamery na przeciwniku? Jako najbardziej. Delikatny i szeroki atak? Są. Możliwość wykonywania uników i przewrotów? Tak! Po śmierci wracamy do ostatnio aktywowanego punktu kontrolnego? Owszem. Brak dokładnych informacji i konieczność znalezienia dobrej ścieżki metodą prób i błędów? Jak daleko. Wysoki poziom trudności? Niekoniecznie, tylko na heroicznym (poza niego bierzemy również przygodowy oraz średni) Chronos: Before the Ashes może dać w kość.

Chronos: Before the Ashes to ponad dość powolna gra. Jeśli oczekujecie na skuteczne starcia z przeciwnikami, toż będziecie rozczarowani. Moim zdaniem jednak tempo jest zdolne, gra tym dodany już stopień wyzwania sprawia, że recenzowaną pracę można ustalić nie tyle mianem „souls-like”, co „souls-lite”, a więc czymś dla pań zainteresowanych mechaniką Soulsów, których odstraszył wysoki poziom trudności w pracach studia From Software lub innych deweloperów. Miejcie tylko jednak, że Chronos: Before the Ashes kładzie wpływ nie dopiero na grę, tylko oraz na zagadki logiczne.

Za pokonywanie wrogów w Chronos: Before the Ashes otrzymujemy punkty doświadczenia, które na dodatkowych levelach możemy skorzystać do rozwinięcia samej spośród niewielu statystyk postaci, takich jak: siła, zręczność, mistyka również siłę. Tutaj i daje się, iż to niezbyt dużo i tak, daje nie zaprasza do ostatniego, by przechodzić ją często, jednak to, co zaproponowali twórcy mi w zupełności wystarczyło. Też jak długość gry, liczba gier z starymi czy same opisany wcześniej system rozwoju postaci. Zdaję sobie sprawę, że Chronos: Before the Ashes mógłby być daleko rozbudowany, a po kolosach z założonym światem pokroju takiego Assassin’s Creed: Valhalla, fajnie zagrać w nieco lżejszego oraz tańszego. eFootball PES 2021 Crack

Jakość tekstur w Chronos: Before the Ashes nie jest cenna, ale gra również to, jak i minus większych elementów w lokacjach ewidentnie nadrabia klimatem budowanym za sprawą fenomenalnej gry nowoczesna i braku. Niezależnie od tego, czy eksplorujemy mroczne labirynty, bądź same zwiedzamy otwarte przestrzenie, możemy liczyć na ostatnie, że wielokrotnie zatrzymamy się tylko po to, aby popodziwiać widoki.

Chronos: Before the Ashes jest też jedną, ważną zaletę – podczas rozgrywki nie natrafiłem na żadne błędy, jeżeli nie mieć pewnego wroga, któremu udało się zadać mi obrażenia przez ścianę. Oczywiście kiedy szybko pisałem, spodziewałem się, że będzie wtedy jedynie średniak, ale ostatecznie Gunfire Games dostarczyło naprawdę dobrą grę. Że nie wybitną, jaka będzie pretendować do nagrody GOTY, ale jeżeli lubicie Soulsy i zagadki, to dajcie jej możliwość.

Ocena użytkowników: 7/10

Wymagania sprzętowe Chronos: Before the Ashes

Minimalne: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8320 3.5 GHz 4 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon R7 370 lub lepsza 8 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-4690K 3.5 GHz / AMD FX-8320 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970 / Radeon RX 480 lub lepsza 8 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit